Dummy link to fix Firefox-Bug: First child with tabindex is ignored

10 dni - 10 krajów. Etap 10: Rumunia, Klasztor Saon

20.08.2022

10 dni - 10 krajów. Etap 10: Rumunia, Klasztor Saon

Z Comrat nasza trasa prowadzi dalej na południe przez dawną Besarabię do przejścia granicznego w Galați, gdzie przeprawiamy się promem przez Dunaj. Niedaleko stamtąd rzeka wpada do Morza Czarnego w gigantycznej delcie po przejściu przez dużą część Europy Wschodniej/Centralnej. To jest nasz kolejny cel podróży.

Po drodze zatrzymujemy się w klasztorze Saon, aby dowiedzieć się, czy nadal istnieje możliwość zjedzenia obiadu z mniszkami. W kościele spotykam siostrę Julię, która wyjaśnia, że kiedyś było coś takiego. Ale jeśli chcę, to zapraszam do powrotu następnego dnia. Punktualnie o 12 spotykamy się ponownie przy bramie i Julia zabiera mnie do kuchni, gdzie zostaję przedstawiona pracującym tam zakonnicom i księdzu. Przed kolacją mam okazję porozmawiać w ogrodzie z siostrą Justyną. Tutaj rozwija się rozmowa "o Bogu i świecie", która staje się również bardzo osobista. Justyna opowiada mi o swojej osobistej przemianie - "nowych narodzinach" - kiedy wstąpiła do klasztoru dokładnie 23 lata i jeden dzień temu, mając zaledwie 17 lat, o swoich początkach i trudnościach w życiu jako zakonnica oraz o swojej drodze do "wewnętrznego pokoju". Opowiada też sporo o historii i ostatnich przemianach tego miejsca, które jeszcze w 1999 roku, gdy przyjechała, było niemal ruiną bez prądu. W tym czasie musiała pobierać wodę z rzeki. W tym czasie ludzie z okolicznych wsi przyjeżdżali do księdza na koniach po nieutwardzonych drogach. W ciągu zaledwie dwóch dekad zakonnice przekształciły ją w promienną sielankę z dwoma pięknymi kościołami, rolnictwem takim jak uprawa winorośli i hodowlą zwierząt. Są niemal samowystarczalne. Na pozostałe potrzeby sprzedają domowej roboty miód, wino lub chrześcijańską biżuterię gościom, którzy teraz przyjeżdżają tu asfaltową drogą. Wpływy są wystarczające, a nawet daje im to możliwość zrobienia czegoś więcej. Trzy miesiące temu na przykład zakonnice przyjęły uchodźców z Ukrainy. Zapytana o to, czego Justyna chce na przyszłość, tłumaczy, że nie myśli o tym. Kontynuuje: "Wspólnota w klasztorze żyje tu i teraz. Przyszłość jest w "rękach Boga", a zaufanie do Niego daje Justynie wewnętrzny spokój, który pozwala żyć w zgodzie ze wszystkimi innymi ludźmi. Jako przesłanie powinienem zabrać ze sobą, że każdy może znaleźć ten pokój - nie tylko w klasztorze.

Po wspólnym obiedzie zakonnice żegnają mnie serdecznie i wyjeżdżam do Tulcei, wdzięczna za piękne przeżycia w tym ustronnym świecie i głębokie wglądy w życie tam, gdzie czeka już łódź na wyjazd do Delty.

Tekst i zdjęcie: Christian Faludi

Eine ältere Frau schaut in die Kamera


Schwester Justina vor der Küche im Kloster Saon