Dummy link to fix Firefox-Bug: First child with tabindex is ignored

Upamiętnienie zakończenia II wojny światowej w Europie 80 lat temu

08.05.2025

Przemówienie burmistrza dr Thomasa Nitzschego

Panie i Panowie!

Witamy na naszej uroczystości upamiętniającej dzień wyzwolenia spod narodowosocjalistycznej tyranii i zakończenia II wojny światowej w Europie. Osiemdziesiąt lat temu to szczególne wydarzenie ostatecznie przyniosło pokój Niemcom i Europie oraz ostateczny koniec reżimu narodowosocjalistycznego.

Osiemdziesiąt lat później żyjemy w świecie, w którym pamięć o niewyobrażalnych okropnościach tej wojny zdaje się stopniowo zanikać. Nie ma już wśród nas współczesnych świadków, którzy przypominaliby nam, że to, co wydarzyło się wtedy, nie może się powtórzyć.

Zamiast tego, w codziennej polityce zmagamy się z trywializacją zbrodni narodowosocjalistycznych i odrodzeniem antysemityzmu na skalę, której większość z nas nigdy by sobie nie wyobrażała.

Ponadto od trzech i pół roku trwa rosyjska wojna agresji przeciwko Ukrainie. Architektura bezpieczeństwa świata zachodniego, która istniała przez dziesięciolecia, zaczęła się chwiać. Niebezpieczeństwo rozprzestrzenia się i jest zaostrzane przez presję wywieraną na nasze społeczeństwo, aby zmieniło się i dostosowało do zmian klimatycznych i stagnacji gospodarczej, co wielu uważa za prawie nie do zniesienia.

Ale zamiast szukać rozwiązania poprzez współpracę międzynarodową, dla której pokój jest zawsze pierwszym warunkiem wstępnym, wielu wydaje się obecnie pokładać nadzieję w nacjonalizmie i izolacjonizmie - dokładnie odwrotnie niż powinny być lekcje ze strasznych konfliktów zbrojnych w pierwszej połowie XX wieku.

8 maja 1945 r. był dniem kapitulacji Niemiec, dniem, w którym wojna i narodowosocjalistyczna dyktatura w Niemczech dobiegły końca. Działa zamilkły na dobre na europejskim teatrze działań wojennych. Jena została wyzwolona już cztery tygodnie wcześniej, gdy 12 i 13 kwietnia 1945 r. wojska amerykańskie przeszły Johannisstrasse od zachodu i zajęły miasto od wschodu.

Szacuje się, że w ciągu sześciu lat wojny życie straciło 55 milionów ludzi. Miasta i regiony zostały zniszczone w niemal niewyobrażalnym stopniu. Każdy ma w pamięci obrazy Berlina lub Drezna, Warszawy lub Kaliningradu, Coventry lub Manchesteru, Wołgogradu lub Leningradu.

Związek Radziecki miał zdecydowanie najwięcej ofiar - około 24 milionów ludzi (prawie 10 milionów żołnierzy i około 14 milionów ofiar cywilnych). To niemal niewyobrażalne liczby, więcej ludzi niż mieszka w nowych krajach związkowych i Berlinie razem wziętych.

Ukraina, jako część Związku Radzieckiego, poniosła zdecydowanie największe żniwo krwi: co najmniej osiem milionów ofiar wojny, w tym ponad pięć milionów cywilów, kobiet i dzieci, którzy zostali zamordowani przez SS lub Wehrmacht w niemieckiej wojnie eksterminacyjnej.

Te straszne liczby obejmują również 1,6 miliona Żydów, którzy zostali zabici przez nazistów w Holokauście na terytorium Ukrainy przez plutony egzekucyjne.

Wojna toczyła się również w Jenie. Na krótko przed rozpoczęciem wojny 1 września 1939 r. prawie 2200 mieszkańców Jeny było członkami Wehrmachtu i Służby Pracy Rzeszy. Wkrótce w gazetach pojawiły się pierwsze nekrologi poległych żołnierzy, niektóre nacechowane żalem po stracie, inne narodowosocjalistycznymi frazesami.

Liczba poległych na wojnie znacznie wzrosła po inwazji na Związek Radziecki w 1941 roku. Nie wiadomo, ilu mieszkańców Jeny straciło życie jako członkowie Wehrmachtu, Waffen SS i policji lub niesławnego batalionu policyjnego 311. Prawdopodobnie było to ponad 2000 osób.

Ludność cywilna Jeny znacznie wzrosła w latach wojny, początkowo z powodu napływu robotników, a później z powodu zbombardowanych rodzin i uchodźców szukających schronienia w mieście.

Ponad 100 mieszkańców Jeny stało się ofiarami Zagłady, będąc deportowanymi do obozów zagłady na wschodzie lub kończąc własne życie, aby uniknąć tego losu.

Co najmniej 60 osób zginęło w wyniku programu morderstw "T4", w ramach którego osoby chore psychicznie lub rzekomo chore i niepełnosprawne były przewożone do ośrodka zagłady w Pirna-Sonnenstein.

Jako ośrodek przemysłowy, Jena była również celem ataków aliantów. Podczas wojny bombowej w latach 1943-1945 centrum Jeny zostało kilkakrotnie mocno trafione. Łącznie zginęło prawie 800 osób, w tym ponad 100 robotników przymusowych i jeńców wojennych.

11 kwietnia 1945 r. SS przeprowadziło ponad 4000 więźniów z obozu koncentracyjnego Buchenwald w marszu śmierci przez Jenę. W mieście zginęło co najmniej dwadzieścia osób.

Wreszcie, wojna w Jenie była widoczna dzięki ponad 14 000 robotników przymusowych, którzy musieli tu pracować dla około 320 pracodawców.

To nie przypadek, że zebraliśmy się dzisiaj przy steli upamiętniającej system obozowy w Jenie w czasach narodowego socjalizmu od 2014 roku. Jest mi niezmiernie miło powitać w tym miejscu doktora Marca Bartuschkę. Marc Bartuschka studiował historię w Jenie, gdzie również obronił doktorat.

Jego badania koncentrowały się i nadal koncentrują na Republice Weimarskiej i epoce nazistowskiej. Poświęcił się również ponownej ocenie pracy przymusowej w Jenie i będzie z nami rozmawiał na ten temat.

Drogi panie Bartuschka, serdecznie zapraszamy!

Zaangażowanie Jeny w tamtym czasie i wynikająca z niego odpowiedzialność stają się jasne, gdy spojrzymy na to, co faktycznie wydarzyło się tutaj, w naszym mieście, na naszym progu, na naszej ulicy lub w naszym sąsiedztwie.

Zbrodnie nazistowskie były również popełniane w Jenie lub mogły zostać zrealizowane przy pomocy ekspertów, naukowców, pracowników administracyjnych i innych osób z Jeny. Obywatele Jeny, a także ludzie z innych miast i krajów stali się tutaj ofiarami.

Wielu obywateli Jeny patrzyło w inną stronę lub akceptowało widoczne zbrodnie.

W tym momencie nie jest to kwestia osądu. Nikt z nas nie wie na pewno, jak zachowałby się w tej sytuacji. Zamiast tego, bliższe spojrzenie zawsze rodzi ważne pytanie, jak te zbrodnie mogły się wydarzyć i zostać autoryzowane. Jak i dlaczego mieszkańcy Jeny zachowali się tak, jak się zachowali?

A to prowadzi bezpośrednio do pytania: Jak radzimy sobie dziś z zagrożeniami dla naszej liberalnej demokracji oraz gwarantowanych praw człowieka i obywatela? Jak możemy zachęcić młodych i starszych do zachowania humanistycznych wartości naszego demokratycznego społeczeństwa?

Panie i panowie,

W Niemczech, a zatem także w Jenie, potrzeba było czasu, aby w pełni zrozumieć znaczenie i konsekwencje 8 maja 1945 r. jako dnia kapitulacji Niemiec. Poczucie winy i wstydu, że jest się częściowo odpowiedzialnym za ludobójstwo i okropności wojny i dyktatury, nawet jeśli było to spowodowane biernością i patrzeniem w drugą stronę, były zbyt głęboko zakorzenione.

Wyzwolenie od narodowosocjalistycznej tyranii, które nastąpiło wraz z upadkiem nazistowskiego reżimu wiosną 1945 roku, nie może być utożsamiane z wyzwoleniem od narodowosocjalistycznych idei. Ta konfrontacja pozostaje dla nas zadaniem na dziś i na przyszłość.

Walka z nieludzkimi wartościami, antysemityzmem, rasizmem i dyskryminacją oraz na rzecz naszej demokracji jest procesem ciągłym. My, demokraci, musimy bronić podstawowych wartości naszego społeczeństwa i godności każdego człowieka.

Dziękuję za przybycie i chciałbym teraz przekazać głos dr Marcowi Bartuschce.

Przemówienie dr Marca Bartuschki

Minęło już 80 lat od bezwarunkowej kapitulacji nazistowskich Niemiec - to więcej niż wystarczająco dużo czasu, aby duża część społeczeństwa zdała sobie sprawę, że to naprawdę było wyzwolenie. Jest to świadomość, z którą początkowo zmagało się wielu Niemców i która do dziś jest kwestionowana przez niektórych prawicowców. Nawet jeśli słowa Richarda von Weizäckera z 1985 roku były nadal postrzegane jako punkt zwrotny w Niemczech Zachodnich, w Niemczech Wschodnich to dictum miało zastosowanie znacznie wcześniej, choć nie bez ideologicznych ograniczeń i osobliwości.

Dzień ten jest bardzo symboliczny, ponieważ oznaczał koniec nazistowskiej dyktatury, nawet jeśli inne dni mogą być słusznie upamiętniane na poziomie lokalnym. Oczywiście faktyczne wyzwolenie zależało od sytuacji militarnej; dla Jeny był to 12/13 kwietnia, kiedy miasto zostało stopniowo wyzwolone przez oddziały 80 Dywizji Piechoty USA, którym towarzyszyły sporadyczne walki.

Dla wielu Niemców rok 1945 nie był jednak dniem radości. Prawdą jest, że wielu z nich zaczęło mentalnie dystansować się od wojny i dyktatury, którą tak chętnie i entuzjastycznie wspierali przez tak długi czas. Oczywiście nie stało się tak z powodu moralnego wglądu w zbrodniczą naturę obu, ale w obliczu oczywistej porażki. Również w Jenie ostatnie dni wojny po raz kolejny pokazały, jak nieludzki naprawdę był reżim i jak chętnie wielu, w tym zwykłych Niemców, brało udział w tych zbrodniach: byli policjanci, którzy powiesili dwóch, być może trzech, zagranicznych robotników przymusowych na dzisiejszym placu Puszkina tuż przed końcem wojny i którzy wspierali SS, gdy 11 kwietnia pędzili przez miasto tysiące więźniów obozów koncentracyjnych i zamordowali wielu z nich. To samo dotyczy kilku obywateli Jeny z Volkssturmu, którzy w tym samym okresie zamordowali dwóch robotników przymusowych w Lobedzie, ale przede wszystkim zastrzelili dwa tuziny więźniów obozu koncentracyjnego w Großlöbichau 12 kwietnia, dosłownie w obliczu końca wojny.

Nie były to zbrodnie popełnione przez "typowych" egzekutorów reżimu, takich jak strażnicy SS czy członkowie Gestapo, ale przez zwykłych mieszkańców Jeny - takich jak pracownicy Reichsbahn i Zeissowie. Młodzi ludzie do samego końca pełnili rolę pomocników i donosicieli.

Oczywiście, z drugiej strony są Niemcy, którzy mogą już uznać wyzwolenie za koniec nazistowskiej dyktatury w 1945 roku. Są tacy, którzy są w opozycji do nazistowskiego reżimu. Z pewnością jest to postawa mniejszości, z których wielu wywodzi się ze środowiska zdelegalizowanych partii SPD i KPD, ale także przedstawicieli klasy średniej. Atak na powiatowe kierownictwo NSDAP pod koniec marca 1945 r. jest wyraźnym przypomnieniem istnienia Niemiec, które nie były zaangażowane w narodowy socjalizm lub przynajmniej biernie się od niego uchylały. I nie jest to bynajmniej jedyny akt oporu, o czym świadczą nielegalne kampanie ulotkowe i tym podobne. Wszyscy oni mieli wielkie nadzieje na nowy początek po wojnie, chociaż ich pomysły znacznie się różniły.

A natychmiastowe wyzwolenie, wyzwolenie od bezpośrednio doświadczanego ucisku, jest dla tych, którzy cierpieli pod represyjnym aparatem reżimu, na przykład z powodu prześladowań rasistowskich lub politycznych. W końcu wielu mieszkańców Jeny zostało deportowanych do więzień, obozów koncentracyjnych i - zwłaszcza w przypadku żydowskich Niemców - gett i obozów zagłady.

Niektórzy mieszkańcy Jeny dopiero teraz mogą wyjść z podziemia, w którym ukrywali się przed policją, Volkssturmem i Wehrmachtem. Dotyczy to garstki byłych więźniów obozów koncentracyjnych spośród ponad 1000 więźniów podobozu Reichsbahnausbesserungswerk w Jenie, który znajdował się niedaleko stąd. Mężczyźni ci ukrywali się podczas przymusowej ewakuacji obozu w pierwszym tygodniu kwietnia. Oczywiście to samo dotyczy ocalałych z marszu śmierci z 11 kwietnia 1945 r., których uszy wciąż rozbrzmiewają echem strzałów oddawanych przez SS.

Ale nawet poza więźniami obozów koncentracyjnych, co najmniej dziesięć procent ludzi mieszkających w Jenie w 1945 roku zostało tu przymusowo sprowadzonych lub zatrzymanych i musiało pracować jako robotnicy drugiej lub trzeciej kategorii: cywilni robotnicy przymusowi i jeńcy wojenni.

W latach wojny ich obozy i miejsca rozmieszczenia obejmowały całą Jenę niczym pajęczyna wyzysku, ponieważ istnieją obozy od Löbstedt do Göschwitz, między Jena-Ost i Mühltal, a także we wszystkich wioskach, które zostały później włączone. W sumie mogło ich być około 50-60. Niczym przerzut, wykorzystanie pracy przymusowej przeniknęło do każdego aspektu codziennego życia, ponieważ w mieście nad Saale i okolicznych wioskach można znaleźć ponad 300 miejsc rozmieszczenia. Nie tylko ci mieszkańcy Jenens, którzy bezpośrednio zatrudniali robotników przymusowych, bezpośrednio korzystali z ich obecności, ponieważ codzienne życie w Niemczech, które funkcjonowało stosunkowo dobrze prawie do końca, nigdy nie mogłoby zostać utrzymane bez nich. Począwszy od podstawowych usług i dostaw żywności, a skończywszy na usuwaniu gruzu po nalotach.

W latach 1940-1945 w Jenie pracowało około 14 000 cywilnych robotników przymusowych i jeńców wojennych, mężczyzn i kobiet z niemal całej Europy, i to nie tylko w przemyśle zbrojeniowym. Carl Zeiss, Jena i jenajska huta szkła Schott & Genossen to oczywiście najważniejsze miejsca zatrudnienia, ale można ich znaleźć w każdej branży, na każdej ulicy.

Ponadto było wielu niemiecko-żydowskich mężczyzn, prawdopodobnie kilkuset, którzy zostali przymusowo zmobilizowani jesienią 1944 r. jako tak zwani "żydowscy półkrwi pierwszego stopnia" lub "Żydzi z mieszaną krwią" do projektów budowlanych w firmach Jenaer Glaswerk i Carl Zeiss. Jeden z ich obozów znajduje się kilometr stąd w linii prostej, na boisku sportowym w Jena-Ost.

Ich los różnił się w zależności od przypadku, czasem drastycznie. Wahał się między względnie "normalnym" traktowaniem, któremu brakowało tylko jednej, choć kluczowej rzeczy: wolności. Ale mogło być też pełne głodu i brutalnego znęcania się. Przede wszystkim jednak zawsze charakteryzował się niepewnością i w każdej chwili mógł zmienić się na gorsze - co było szczególnie prawdziwe w przypadku polskich i radzieckich robotników przymusowych, którzy byli gorzej karmieni, mieli ograniczoną swobodę poruszania się, otrzymywali niższe wynagrodzenie i znacznie częściej byli źle traktowani.

Z niecierpliwością czekali na wyzwolenie, Francuzi w obozie przy Hermann-Löns-Straße, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia białej flagi pod groźbą użycia broni tuż przed przybyciem Amerykanów, niemiecko-żydowscy mężczyźni, tacy jak 18-letni Günther Hartmann z Augsburga w swoim baraku w obozie Zeiss III. Albo jak 19-letnia wówczas "pracownica ze Wschodu" Nina Koslowa, robotnica przymusowa w Carl Zeiss w Jenie przez prawie trzy lata, która doświadczyła pomocy i solidarności ze strony pojedynczych Niemców w obozie VI w Mühltal, a także brutalnego zachowania personelu obozu, który również systematycznie odmawiał racji żywnościowych robotnikom przymusowym.

Dla wielu wyzwolenie było zaskoczeniem: Günther Hartmann był niemal zaskoczony, gdy nagle stanął przed nim amerykański żołnierz. Ale tam, gdzie mężczyźni i kobiety wciąż mają siłę, jest to powód do wybuchów radości, a wielu wciąż wspomina amerykańskich żołnierzy z wdzięcznością dziesiątki lat później. Dla wszystkich to raczej 12/13 kwietnia kojarzy się z wyzwoleniem, nawet jeśli 8 maja jest oczywiście bardziej symbolicznie naładowany jako koniec wojny, moment, w którym można naprawdę zacząć zajmować się "po".

Obciążenia są co prawda wysokie - zarówno dla zagranicznych wyzwolicieli, jak i dla często niechętnie wyzwalanych Niemców. Jena została zniszczona przez bombardowania i walki, ale oczywiście dotyczy to również, często w znacznie większym stopniu, rodzinnych miast robotników przymusowych.

W pamięci obie daty pozostają nieco ambiwalentne - nadzieje na (wschodnio)niemiecki demokratyczny nowy początek nie zostały zrealizowane, nawet jeśli nie jest to bynajmniej nieunikniony rozwój wydarzeń. Wyzwolenie przez Amerykanów wkrótce nie zostało odpowiednio uhonorowane w nowej dyktaturze z sowieckiej łaski, Niemieckiej Republice Demokratycznej, nawet jeśli nie można jej zrównać z reżimem nazistowskim, ponieważ byli to "tylko" zachodni alianci, a nie Armia Czerwona.

Jednocześnie są tacy, którzy twierdzą, że koniec wojny nie był prawdziwym wyzwoleniem, zwłaszcza dla Niemiec Wschodnich - moim zdaniem jest to bardzo wątpliwy pogląd na sprawy, który beztrosko niweluje to, co naprawdę oznaczał reżim nazistowski.

Tak więc 12/13 kwietnia i 8 maja pozostają datami, o których należy i trzeba pamiętać, ale co najmniej równie ważne jest to, co było przed i po, pamiętając, od czego zostaliśmy wyzwoleni i jak wysoką cenę musieli zapłacić zachodni alianci, a zwłaszcza narody Związku Radzieckiego, aby rozbić dyktaturę, która była katastrofą dla samych Niemiec, ale jeszcze bardziej dla reszty Europy.

Taka pamięć nigdy nie powinna zapominać o tym, co wydarzyło się tutaj - o ofiarach w Jenie, ale także o czynach, które zostały popełnione i zatwierdzone tutaj, często przez obywateli Jeny. 8 maja pozostanie dniem przypomnienia i ostrzeżenia, ponieważ jest jedna rzecz, której z pewnością nie może się stać - dzień, który oznacza "wyzwolenie" z pamięci.

Hand, die rote Rose vor Gedenkstele ablegt
Gedenken an das Ende des Krieges vor 80 Jahren